CZY MINIMALIZM TO TYLKO POZBYWANIE SIĘ POSIADANYCH RZECZY?
Kocham rośliny! Gdy chodziłem do gimnazjum, w sali którą opiekowała się moja klasa mieliśmy ich ponad setkę - prawdziwy minimal! Teraz, na moje szczęście, umiem zachować umiar i pod swoją opieką mam tylko 4 doniczki.
Photo by Scott Webb on Unsplash
Do roślin stosuję jedną zasadę - zarówno w do tych które rosną w moim pokoju, jak i do tych w domach moich znajomych. Nie jestem w stanie znieść widoku suchych liści, pędów, gałązek i wszystkich innych fragmentów które zdążyły zmienić kolor z zielonego na żółty, brązowy czy inny brunatny. Gdy tylko takie widzę, od razu się ich pozbywam. Dlaczego? Po pierwsze - wyglądają wstrętnie. Po drugie - uważam, że roślina która ma suche liście jest nieszczęśliwa i nie ma ochoty pięknie rosnąć. Taki uschnięty liść jest jej zupełnie do niczego niepotrzebny. Zajmuje tylko miejsce w którym może wyrosnąć nowy pęd albo rozwinąć się piękny kwiat.
Minimalizm często postrzegany jest wyłącznie w kategorii pozbywania się posiadanych przedmiotów. To bardzo duże uproszczenie i spłycenie tej filozofii. Wiecie dlaczego na początku wspominałem o roślinach? Uważam, że z minimalizmem jest podobnie jak z odcinaniem tych suchych liści. Zaczyna się od usunięcia, rzeczy i przedmiotów które wcale nie czynią nas szczęśliwymi. Pozbycie się ich ma oczyścić przestrzeń wokół nas, abyśmy mogli w niej zajrzeć do naszego wnętrza i zrozumieć czego naprawdę potrzebujemy w życiu. Ostatnio przeczytałem:
CHCESZ ZMIENIĆ SWOJE ŻYCIE, ZMIEŃ PRZESTRZEŃ WOKÓŁ SIEBIE. |
Porządkowanie szaf i szuflad, wyrzucanie i rozdawanie niepotrzebnych rzeczy - od tego zaczyna większość minimalistów. To pierwszy, ale bardzo ważny krok. Pierwszy krok do kolejnego i wiele ważniejszego etapu, jakim jest uporządkowanie pozostałych obszarów naszego życia i naszego wnętrza.
T.
Komentarze
Prześlij komentarz